Drukuj

Od pierwszej chwili widać, że czują się świetnie w swoim towarzystwie. Jak sami przyznają, wspólne muzykowanie sprawia im wiele radości, i właśnie ta radość tworzenia muzyki jest dla nich motorem do działania. Zespół powstał w 2019 rokui mimo niesprzyjających ostatnio artystom warunków, działa i ma się wspaniale! Należą do niego: nauczyciel Wojciech Pelczar, akordeonista Jarek Mazur, oraz trzy uczennice szkoły muzycznej - Ania Borkowska, Michalina Buczyńska i Marcelina Wojtoń. Zajmują się muzyką łemkowską i poezją śpiewaną, tworzą własne utwory, które prezentują na wielu konkursach i festiwalach. Zespół właśnie zakończył pracę nad autorską kolędą:

Na początek, chciałabym dowiedzieć się od Was czegoś więcej o początkach waszego zespołu. Kto wpadł na pomysł założenia grupy muzycznej i jak wprowadzaliście ten plan w życie?

- Na początku graliśmy tylko klasykę, ale gdy skończyliśmy te obowiązkowe dwa lata, mieliśmy możliwość zacząć coś nowego. Wtedy pan Pelczar pokazał nam pieśni Łemkowskie i to nas bardzo zainteresowało. Później doszły do tego teksty i poezja śpiewana. Tak to się zaczęło.

Opowiedzcie, jak wyglądają wasze wspólne próby i proces tworzenia nowych utworów?

- Próby są bardzo fajne i ciekawe. Zawsze musi na nich być coś dobrego do jedzenia i zielona herbatka (śmiech). Teksty pisze dla nas Edward Lecheta, a muzykę przygotowuje pan Pelczar. Kiedy już wszystko jest złożone w całość, to dostajemy nutki z tekstem na próbę, no i wtedy zaczynamy pracę nad piosenką. Zawsze tak to wygląda.

Pamiętacie Wasz pierwszy wspólny występ? Gdzie to było?

- Wojciech Pelczar:Było to na Kermeszu w Olchowcu, w maju, 2019 roku. Wtedy wystąpiliśmy już jako kapela i przygotowaliśmy specjalny program. Z Olchowcem łączą mnie już długie relacje, od lat 90-tych. Po kilku latach przerwy pojawiły się właśnie te trzy zdolne dziewczyny, z którymi przygotowaliśmy repertuar Łemkowski. Ten repertuar zaprezentowaliśmy na naszym pierwszym wspólnym występie.

Co skłoniło was do tworzenia tak oryginalnego rodzaju muzyki, jakim jest muzyka Łemkowska i poezja śpiewana?

- Przede wszystkim to, że mieszkamy w Beskidzie i warto było w naszej muzyce to zaznaczyć, więc teksty poezji śpiewanej nawiązują głównie do tego gdzie mieszkamy, a pieśni Łemkowskie nie są już tylko nasze, ale regionalne, popularne wśród tego towarzystwa, a my tylko wykonujemy je we własnej aranżacji.

Ostatnio odnieśliście duży sukces w Festiwalu Bakcynalia 2020. Wasza „Liryczna piosenka dla palących” zdobyła Nagrodę publiczności. Opowiedzcie więcej o tym wydarzeniu. Jakie są Wasze wrażenia po zwycięstwie w takim dużym konkursie?

Wojciech Pelczar:Jeżeli można, pierwszym festiwalem, w którym wzięliśmy udział, był festiwal w Kolbuszowej, na którym wystąpiliśmy i zdobyliśmy również jakieś laury. Tam też spotkałem się z Jarkiem Mazurem, naszym akordeonistą. Pierwsze nasze wspólne granie to było spontaniczne granie muzyki Łemkowskiej, w czasie kiedy jury obradowało. Potem zaproponowałem tą koncepcję Jarkowi. Był to bodajże listopad, 2019 roku i od tego momentu jesteśmy w pełnym składzie.

- Co do twojego pytania, właściwie każda nagroda którą zdobywamy bardzo nas cieszy, że ktoś nas docenia. To fajne uczucie, że ktoś może nas słuchać i może mu się to podobać. Tak więc, niezależnie od wygranej, zawsze bardzo się cieszymy.

Kontynuując temat „Lirycznej piosenki dla palących”, powiedzcie, jak wyglądała praca nad utworem w czasach pandemii? Czy zdalne nagrywanie teledysku, bez kontaktu na żywo ze sobą, była dla Was utrudnieniem, czy raczej nie sprawiło Wam to problemu?

- Było to przede wszystkim nowym doświadczeniem, do tej pory nieznanym. Nagrywaliśmy w domach, każdy na swoim telefonie. Najpierw był nagrany podkład na gitarze i ten podkład wędrował od domu do domu.

Macie na swoim koncie wiele występów, w różnych miejscach w Polsce. Czy jest jakiś koncert, który z jakiegoś powodu najbardziej zapadł Wam w pamięć?

- Może teraz oddamy głos naszemu koledze, Jarkowi, który opowie o koncercie we Wdzydzach (śmiech).

Jarek Mazur: Ja gram na akordeonie i samo to jest już pewnego rodzaju przekleństwem. A teraz powiem o koncertach. Najbardziej utkwił mi w pamięci oczywiście koncert we Wdzydzach , gdzie stanęliśmy pierwszy raz, oko w oko z taką dużą liczebnie i wyrobioną publicznością. Przyjeżdżają tam ludzie, którzy są bardzo zainteresowani tą muzyką, interesują się nią nie od dziś, nie od wczoraj. Był to pewnego rodzaju stres, tutaj trzeba się liczyć z krytyką, czasem jakiś zespół debiutujący może być chłodno przyjęty. Okazało się, że przyjęcie jest bardzo gorące, my jednak w naszym zapamiętaniu nie do końca to zauważyliśmy i byliśmy dosyć spięci, a to że przyjęto nas bardzo miło, dotarło do nas dopiero jak schodziliśmy ze sceny. Chciałem to powiedzieć, dlatego, że rola stresu w życiu muzyka jest niezwykle istotna. Presja z Wdzydz była bardzo silna i z tego koncertu zapamiętałem bardzo uśmiech Marceliny, jak poprosiłem dziewczyny, żeby się uśmiechały, chociaż piosenki są smutne, ale publiczność chce czegoś wesołego. Marcelina jak zaczęła się uśmiechać na początku, tak jej potem jeszcze długo to nie przeszło, potem zapytałem ją o coś zwykłego w trakcie grania, a ona odwróciła się w moją stronę, z tym wystudiowanym uśmiechem i tak została (śmiech).

Czy planujecie w przyszłości większą karierę? Chcielibyście bardziej nagłośnić Wasz zespół na tle ogólnopolskim lub podjąć współpracę z innymi muzykami?

- Czujemy się w tym gronie bardzo dobrze, na tyle dobrze, że nie chcielibyśmy tego psuć i nie ma takiej potrzeby, więc nasz skład jest ustalony. Natomiast myślenie w kategoriach sukcesów i kariery psuje dobrą zabawę. Dla nas najważniejsze jest spotykanie się, muzykowanie i radość, którą z tego czerpiemy. Bardzo ważne jest też to, że czasami go grania folkowego, czy poezji śpiewanej próbuje się przykładać miarę wziętą wprost z muzyki popowej lub rapu i tych klimatów. Tutaj nie ma takiego pojęcia jak „kariera”. Jest kilka festiwali na których się występuje, jest wielu fajnych ludzi, których się poznaje. Można nagrać płytę, ale słowo „kariera” raczej nie przykłada się do tego co robimy. To jest po prostu świetna zabawa, bawimy się za każdym razem coraz lepiej.

Jaką rolę w waszym rozwoju odegrała Szkoła Muzyczna?

- Przede wszystkim, w szkole muzycznej się poznaliśmy. My chodziłyśmy razem do klasy, pan Pelczar był nauczycielem wiolonczeli, więc to wszystko jakoś się połączyło w całość, przypadkiem. Trzy zaprzyjaźnione dziewczyny spotkały się i tak to się zaczęło.

Na koniec, opowiedzcie koniecznie o kolędzie, nad którą aktualnie pracujecie.

- Zacznijmy od tego, że w zeszłym roku Edward Lecheta napisał tekst kolędy, z tym, że ten tekst dotarł do nas za późno, by go zrealizować w zeszłym roku. Tak właśnie, tekst powędrował na półeczkę. Pani Kinga Przystasz kilka tygodni temu zaproponowała, by nasz zespół nagrał jakąś kolędę i wtedy przypomnieliśmy sobie, że przecież tekst leży. Nie ma sensu powielać kolejnych wykonów znanych kolęd, skoro jak do tej pory, opieramy się na naszej własnej twórczości. Wczoraj i dziś od rana realizowaliśmy wideo, było ciężko, ale bardzo owocnie. Kolęda będzie dostępna dla widzów prawdopodobnie już we wtorek. Mamy nadzieje, że tak nam się uda.

Członkowie zespołu to wspaniali i bardzo pracowici ludzie, którzy poważnie podchodzą do swojej pasji. Mamy nadzieję, że ich ciężka praca zaowocuje jeszcze mocniej w nowym roku, życzymy dużo cierpliwości i oczywiście radości, która – jak sami wspominają – jest dla nich najważniejszą częścią wspólnego muzykowania. Teraz czekamy z niecierpliwością na nowe utwory – póki co, kolędę, której premiera odbędzie się 22 grudnia o godz. 18:00 na kanale YouTube zespołu.

https://www.youtube.com/channel/UCUhjoH3vhyXkrWONcMtHk5g

wywiad przeprowadziła: Aleksandra Kmiecik-Goleń